Dzisiaj jest piątek, 26 kwietnia 2024. Imieniny Marii, Marzeny, Ryszarda
Serwis tworzony przez Ukraińców dla Polaków. Polscy Ukraińcy. Kim są, co robią. O czym marzą. Co chcą powiedzieć Polakom.
— Dziękujemy za zaproszenie, za spotkanie wśród rodaków, którzy pielęgnują nasze ukraińskie tradycje, nie pozwalają dzieciom zapomnieć o tym, skąd pochodzą — mówiła Łarysa Żytnyk podczas imprezy "Kultura Ukraińska z Daleka i z Bliska".
Święto czyli, jak mówią wierni Cerkwi Prawosławnej — praznyk. To jeden z najradośniejszych i najważniejszych prazyków w węgorzewskiej parafii, bo czci jej patronów.
Na scenie: Zespół Tańca Ludowego "Czeremosz" z Węgorzewa, tuż przed publicznością — "Barwinok" z Ługańska na Ukrainie. Taki był finał XIX Międzynarodowego Festiwalu Dziecięcych i Młodzieżowych Zespołów Folklorystycznych Mniejszości Narodowych.
Były egzotyczne rytmy z Turcji, swojskie polskie z Białorusi, a przed nami popisowy hopak, którego zatańczą artyści z Ukrainy i Polski. Węgorzewo zaprasza na XIX Festiwal Dziecięcych i Młodzieżowych Zespołów Folklorystycznych Mniejszości Narodowych.
To było jak happening. Przechodnie najpierw mijali tancerzy, kryjąc zdziwienie i udając, że obok nic się nie dzieje. Potem ten i ów się zatrzymał, "cyknął" zdjęcie komórką. Auta zwolniły. Tak reagowali ludzie na Ukraińców tańczących na chodniku.
Ukraińcy na Mazurach mają silne poczucie tożsamości narodowej, mówią w ojczystym języku. To bezcenne. Opowiem o tym w Nowgorodzie — powiedziała Wiktorija Melnyk, dziennikarka z Nowogrodu Siewierskiego w obwodzie czernihowskim na Ukrainie.
Taniec huculski, polka prytupanka czy wreszcie pełen ognia i gracji ukraiński hopak — tańce ludowe w wykonaniu węgorzewskiego „Czeremosza” niemal rozniosły salkę gimnastyczną giżyckiej „Siódemki”.
Wierni węgorzewskiej parafii prawosławnej pw. św. Ap. Piotra i Pawła, zgodnie ze wschodnią wielkanocną tradycją, odwiedzili groby swoich bliskich.
— Pam'jataju rodynu Wyhnaneć. Pam'jataju rodynu Gij z Sełyśk. Pam'jataju Wasylinkiw z Rudenky. Pam'jataju Owerkiw… — mówiły siedmioletnie dzieci po tym, jak same odegrały rolę swoich dziadków. Na scenie wysiadły… z wagonu pociągu towarowego. Sala zamarła w ciszy. Na koniec małych aktorów nagrodzono gromkimi brawami.
Zdarzało mi się w życiu wielokrotnie podróżować. W zdecydowanej większości przypadków odbywało się to z mojej woli: wiedziałem, dokąd jadę, w jakim celu i na jak długo. Zawsze się do tych podróży przygotowywałem. Jedna tylko podróż, znamienna, bo pierwsza, długa i o poważnych następstwach, odbyła się wbrew mojej woli. Więcej – nie pamiętam, bym postawione wyżej pytania zadawał innym, którzy towarzyszyli mi w tej podróży. Zresztą oni także podróżowali nie z własnej woli i niewiele więcej wiedzieli, zwłaszcza dokąd i na jak długo jechaliśmy.